Ostatnie fado / Iwona Słabuszewska Krauze
"Niektóre historie, które przeżyliśmy albo które przeżywamy, giną w zakamarkach naszej pamięci unieważnione przez to, co dzieje się teraz, dzisiaj, albo przez to, co wydarzy się za chwilę. Inne trwają wiecznie."
Być może słyszeliście już o tej książce. Widzieliście ją gdzieś w internecie, oglądaliście reportaż w DDTVN lub słyszeliście o niej w radiu? Bardzo możliwe. W ostatnich dniach było o niej całkiem głośno. Ja, mówiąc szczerze, rzadko mam do czynienia z polskimi autorami. Więc zdecydowałam się na nią z lekką rezerwą.
Kiedy wzięłam tą pozycję do ręki, moje pierwsze myśli to: Pocztówka. Pamiętnik. Koperta. Tak bowiem wygląda okładka. Znaczek, stempelki, tu porysowane, tu popisane, tu zagięte, tu przetarte... A na wewnętrznej stronie rozrysowana mapka. Odrazu miałam ochotę zajrzeć do środka i dowiedzieć się, czym jest tytułowe fado.
Otóż fado, to gatunek muzyczny powstały w biednych dzielnicach Portugalii, m.in w Lizbonie, na której skupimy się tu najbardziej. Jest bardzo melancholijny. Może ździebko przypominać nasz blues.
Początkowo możemy nie zdawać sobie sprawy, kim jest główna postać. Biorąc pod uwagę opis z tyłu, powinna to być kobieta o imieniu Alicja i taki właśnie jest pierwszy rozdział. Jednak drugi dotyczy już pewnego pisarza i dość często będziemy do niego wracać. Spotkamy się także z malarzem Kostkiem i kilkoma innymi osobami. Więc o co chodzi? Sami się przekonajcie :)
Dzięki dokładnym opisom Lizbony, utworzyłam sobie w głowie niesamowity krajobraz. Radzę Wam zrobić to samo. Wierzcie mi na słowo, jeżeli umiecie wczuć się w książki, przeniesiecie się do cudnownej i słonecznej krainy i nie będziecie mieli zamiaru się stamdąt wynieść.
To może teraz trochę o treści. Otóż, Alicja pewnego dnia odnajduje tajemnicze listy od nieznajomej Rosy, śpiewaczki fado, która najwyraźniej czuje coś do jej kuzyna. Dziewczyna postanawia więc na własną rękę wyruszyć do Lizbony i przekonać się, kim jest owa kobieta i co łączy ją z Dominikiem.
Choć to książka opowiadająca o młodej kobiecie i można by pomyśleć - przygodowa, wiele fragmentów dotyczy naszego zwykłego życia. Alicja mówi bardzo mądrze i szczerze opisuje swoje uczucia, wręcz filozoficznie. To, co z pozoru dotyczy jej sytuacji, możemy przenieść i zastosować do nas samych. Polecam każdemu, kto chciałby się odstresować jak i tym, którzy muszą przemyśleć parę poważnych spraw.
Być może słyszeliście już o tej książce. Widzieliście ją gdzieś w internecie, oglądaliście reportaż w DDTVN lub słyszeliście o niej w radiu? Bardzo możliwe. W ostatnich dniach było o niej całkiem głośno. Ja, mówiąc szczerze, rzadko mam do czynienia z polskimi autorami. Więc zdecydowałam się na nią z lekką rezerwą.
Kiedy wzięłam tą pozycję do ręki, moje pierwsze myśli to: Pocztówka. Pamiętnik. Koperta. Tak bowiem wygląda okładka. Znaczek, stempelki, tu porysowane, tu popisane, tu zagięte, tu przetarte... A na wewnętrznej stronie rozrysowana mapka. Odrazu miałam ochotę zajrzeć do środka i dowiedzieć się, czym jest tytułowe fado.
Otóż fado, to gatunek muzyczny powstały w biednych dzielnicach Portugalii, m.in w Lizbonie, na której skupimy się tu najbardziej. Jest bardzo melancholijny. Może ździebko przypominać nasz blues.
Początkowo możemy nie zdawać sobie sprawy, kim jest główna postać. Biorąc pod uwagę opis z tyłu, powinna to być kobieta o imieniu Alicja i taki właśnie jest pierwszy rozdział. Jednak drugi dotyczy już pewnego pisarza i dość często będziemy do niego wracać. Spotkamy się także z malarzem Kostkiem i kilkoma innymi osobami. Więc o co chodzi? Sami się przekonajcie :)
Dzięki dokładnym opisom Lizbony, utworzyłam sobie w głowie niesamowity krajobraz. Radzę Wam zrobić to samo. Wierzcie mi na słowo, jeżeli umiecie wczuć się w książki, przeniesiecie się do cudnownej i słonecznej krainy i nie będziecie mieli zamiaru się stamdąt wynieść.
To może teraz trochę o treści. Otóż, Alicja pewnego dnia odnajduje tajemnicze listy od nieznajomej Rosy, śpiewaczki fado, która najwyraźniej czuje coś do jej kuzyna. Dziewczyna postanawia więc na własną rękę wyruszyć do Lizbony i przekonać się, kim jest owa kobieta i co łączy ją z Dominikiem.
Choć to książka opowiadająca o młodej kobiecie i można by pomyśleć - przygodowa, wiele fragmentów dotyczy naszego zwykłego życia. Alicja mówi bardzo mądrze i szczerze opisuje swoje uczucia, wręcz filozoficznie. To, co z pozoru dotyczy jej sytuacji, możemy przenieść i zastosować do nas samych. Polecam każdemu, kto chciałby się odstresować jak i tym, którzy muszą przemyśleć parę poważnych spraw.
"Jeśli go kochała, to czy potrafiła ułożyć sobie szczęśliwe życie bez niego? A jeśli potrafiła, to czy naprawdę go kochała? Jaką wartość ma miłość, jeśli można ją łatwo zastąpić inną miłością? A jeśli nie można jej zastąpić, to czy wogóle warto ryzykować swoje uczucie?"
Ostatnie fado
Iwona Słabuszewska-Krauze
Wydawnictwo Otwarte
312 str
2011
Za książkę dziękuję
----------
Jak minęły Wam święta? Dostaliście coś od króliczka? Nie utopiło Was? :)
Ostatnie fado / Iwona Słabuszewska Krauze
Reviewed by Unknown
on
poniedziałek, kwietnia 25, 2011
Rating: