Czasem trzeba się poznęcać nad książką... "Moje nowe życie" / Meg Rosoff | RECENZJA
Czasami autorowi przychodzi do głowy myśl, by przedstawić młodzieży w prosty sposób coś niezwykle ważnego i poważnego. I ja to jak najbardziej doceniam. Ale czasem autor nie wie, jak się do tego zabrać.
Jakie były moje oczekiwania, gdy spoglądałam na Moje Nowe Życie? Biorąc pod uwagę, jak jest krótka (niecałe 200 stron), spodziewałam się rezygnacji z długich opisów na rzecz pędzącej akcji. Liczyłam również na coś pokroju dystopii i nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że biorę do rąk powieść historyczną dla młodzieży. Lub też a'la historyczną. Mimo wszystko - z wątkami historycznymi, czego ja, jak dobrze wiecie, zdzierżyć nie potrafię. Kontynuowałam jednak lekturę z nadzieją, że pozytywnie mnie zaskoczy. "Nadzieja" okazała się bardzo trafnym słowem.
Piętnastoletnia Daisy musi zamieszkać ze swoim kuzynostwem i zacząć w nieznanym sobie otoczeniu swoje nowe życie. Niestety, niedługo później rozpoczyna się wojna, przez co trójka nastolatków zostaje odcięta od świata. I nie zaprzeczam, ta historia mogła przerodzić się w coś niezwykle emocjonującego, wciągającego i zarazem pouczającego. Autorka próbowała, wyszło nie całkiem tak, jak powinno.
Przez większość książki niestety nic się nie dzieje. Obserwujemy życie nastolatków i sposób, w jaki radzą sobie w nowych warunkach. Zaznaczamy jednak, że z ich zachowania można wywnioskować, że całkowicie olewają toczącą się nieopodal walkę i być może nawet cieszą się z otrzymanej swobody. Patrzymy, jak spędzają czas i łowią ryby, podczas gdy gdzieś ktoś zrzuca bomby. Owszem, po kilku rozdziałach robi się ciekawiej, wreszcie rzeczywiście dostrzegamy wojnę, ból i cierpienie oraz wszystko inne, co z nią związane. Jednak szybko się to kończy, razem z książką.
Nie spodziewałam się, że kiedyś powiem to, jako osoba nie trwająca powieści historycznych: to było słabe i ze zbyt małą ilością historii. Jeżeli Meg Rosoff, tak jak podejrzewam, chciała pokazać młodzieży realia wojny, której sami nie przeżyli, mogła to zrobić w nieco lepszy sposób. Choć nie ukrywam, moja ocena może wynikać z wieku oraz ilości przeczytanych książek - być może osoby młodsze odnajdą w niej coś bardziej wartościowego. Najwidoczniej coś w niej jest, ponieważ ta cieniutka książeczka została zekranizowana. Film pod tytułem "Jeżeli nadejdzie jutro" obejrzę, ale najpierw muszę ochłonąć.
Czasem trzeba się poznęcać nad książką... "Moje nowe życie" / Meg Rosoff | RECENZJA
Reviewed by Unknown
on
czwartek, sierpnia 25, 2016
Rating: