Połknęłam jakiś metal || Z mgły zrodzony / Brandon Sanderson + zapowiedź


Gwoli wyjaśnienia - musicie wiedzieć, że nigdy nie byłam fanką typowych fantasy. Tolkien czy nawet Eragon to nie moja  bajka, nie przepadałam za średniowiecznymi historiami o królestwach, smokach i magach walczących z ogrami na tle problemów politycznych. I przyznam, że właśnie czegoś takiego oczekiwałam po Sandersonie. A dostałam zupełnie inny świat.


Kiedy zaczęłam czytać Z mgły zrodzonego towarzyszyło mi kilka sprzecznych myśli. Znalazłam się w obcym sobie miejscu, przepełnionym hierarchią, Inkwizytorami rządzącymi i wręcz poniewierającymi skaa, wraz z grupką złodziejaszków planującą jakiś niemożliwy z pozoru skok. Z jednej strony zapowiadało się interesująco, z drugiej nie mogłam poradzić sobie z przyswojeniem wszystkich nazw i zasad panujących światem, do którego jesteśmy wrzuceni. Nie pomagała temu także duża liczba bohaterów. Okazało się jednak, że Brandon Sanderson potrafi w jakiś niewytłumaczalny sposób ułożyć nam wszystko w głowie, zasypując kolejnymi informacjami. Mimo, że nie wyjaśnia niczego wprost, nie podaje całych rozdziałów z historią krain, jesteśmy w stanie wszystko wywnioskować z dialogów. Podobnie pomiędzy rozdziałami otrzymujemy krótkie wpisy, których autora nie znamy i dopiero w połowie powieści możemy dojść do tego, kto je zapisywał. Podziwiam Brandona Sandersona za to, jak skomplikowany i oryginalny świat stworzył, za pomysł ze spalaniem w swoim organizmie różnych rodzai metali, co prowadzi nadludzkich mocy. To też ułatwia w pewnych momentach sprawę i jeśli ktoś zada sobie pytanie - dlaczego nie pokonał go swoją niesamowitą siłą?, zawsze znajdzie się odpowiedź - skończył mu się metal do spalania.


Spodobało mi się to, że w Z mgły zrodzonym pojawia się wiele bohaterów, z czego każdy z nich jest nieco inny. Bardzo polubiłam Breeza, Spooka i Elenda i żałuję, że tak rzadko mogliśmy im się przyglądać, że pojawili się jedynie na kilka stron, czy tylko po to, by powiedzieć dwa zdania w dialogach. Kolejnym plusem jest fakt, że między głównymi bohaterami nie pojawia się żaden romans, jak w większości powieści dla młodzieży. Zarówno Kelsier jak i Vin są po przejściach, jest między nimi spora różnica wieku, dzięki czemu zachowują się bardziej jak rodzeństwo lub tak, jakby łączyła ich rodzicielska więź. To wspaniały powiew świeżości, chociaż romans jako taki gdzieś też pojawić się musiał i nie do końca zachwycona jestem, jak szybko do niego doszło.

Element, który wywołał we mnie sprzeczne emocje w tej serii, to akcja. Początkowo wrzucenie mnie w wir akcji sprawiało problemy w przyswojeniu faktów, o czym wspominałam wcześniej. Z czasem pędząca akcja, ciągłe plany, bijatyki i ucieczki sprawiły, że nie miałam czasu się nudzić i pożerałam kolejne strony. Jednak pod koniec tomu stwierdziłam, że w tym wszystkim pojawia się pewna powtarzalność, że ciągle podsłuchujemy, włamujemy się, bijemy i zdrowiejemy - może w innym miejscu, może w innym składzie, ale motyw ciągle ten sam. Ta powtarzalność sprawiła, że znowu pojawiło się uczucie nudy, bo przecież wiem, że za moment ponownie wdadzą się w walkę, a opisy "skoczył, uderzył, Popchnął" wymieszają się w tekście tak, że w żaden sposób nie będę ogarniała, co się dzieje. Za to wiele wynagrodziło zakończenie, które nie dość, że wyjaśniło wreszcie wszystko, co działo się do tej pory, to jeszcze było bez wątpienia zaskakujące. Do przewrócenia ostatniej strony nie wierzyłam, że Brandon Sanderson na to się zdecydował i wierzyłam, że zaraz coś odwróci, że wszystko okaże się kolejną dobrze zaplanowaną grą. Serduszko cierpi, jednak dla odbioru książki zabieg ten był wielkim plusem.

Z mgły zrodzony okazał się miłym zaskoczeniem. Sprawił jednocześnie, że trochę zwątpiłam w moją ukochaną Leigh Bardugo, ponieważ jej Szóstka Wron, wydana niemal 10 lat po Sandersonie, jest do tej powieści wyjątkowo podobna. Wciąż jednak podoba mi się nieco bardziej, być może przez sentyment i fakt, że to najpierw z nią się zapoznałam, a może przez to, że w dziele Brandona jest jednak znacznie więcej fantasy i polityki - więc wszystko zależy od tego, czego szukamy w danej książce. Kaca książkowego nie odczuwam i piać z zachwytu nie będę, jednak z całą pewnością sięgnę po kolejne tomy, a także inne książki tego autora.


Książka dostępna w księgarni internetowej Nieprzeczytane.pl


Wiadomość z ostatniej chwili, którą mogliście znaleźć pod hashtagiem #Świeżynki na fanpage.
Już 15 marca, dzięki wydawnictwu MAG, ukaże się u nas Legion, czyli historia o Stephenie Leedsie przechowującym w swoim umyśle wyobrażone postacie, pomagające mu zachować całą wiedzę (taki Sherlockowy pałac myśli ^^). Na ten sam dzień zaplanowana jest premiera kolejnej książki tego pana, Idealny Cesarz, o królu-bogu władającym nad światem, któremu przyjdzie... umówić się na randkę.



Połknęłam jakiś metal || Z mgły zrodzony / Brandon Sanderson + zapowiedź Połknęłam jakiś metal || Z mgły zrodzony / Brandon Sanderson + zapowiedź Reviewed by Unknown on wtorek, lutego 14, 2017 Rating: 5