Tu nie ma miejsca na "dlaczego?"...
ENDGAME. Wezwanie
James Frey & Nils
Johnson Shelton
To Endgame. Tu nie ma “dlaczego?”.
Zawsze
miałam ochotę przeczytać książkę, która byłaby inna niż wszystkie, wyjątkowa. Ale nie liczyłam, że będę miała taką
okazję, bo, nie oszukujmy się, każda opowieść musi być oparta na jakiejś
fabule, bohaterach, konkretnym zarysie, który stworzy autor. Aż tu nagle
pojawia się Endgame, które angażuje w swoją treść czytelnika, niezależnie od
jego wieku czy narodowości i pozwala mu na całkowitą odmianę swojego życia. 500
tysięcy dolarów piechotą nie chodzi.
Raczej kasy wygrać mi się nie uda. Dlatego obsypałam książkę swoją. Zawsze to jakoś tak milej popatrzeć. |
Zacznijmy
od tego, na czym skupia się treść. Nadeszło
Endgame. Dzień, na który czekano od setek lat. Kiedy stwierdzono, że
ludzkość nie zasługuje na to, co ma i zmarnowała podarowaną szansę. Teraz do
walki stanie 12 ludów, potomkowie dwunastu nieistniejących już cywilizacji, po
jednym Graczu z każdego ludu. Tylko jedna osoba może zwyciężyć. I tylko jego
lud przeżyje.
Wyjątkowo
przypadł mi do gustu pomysł na fabułę. Te, pewnego
rodzaju zawody, igrzyska, w których biorą udział pojedyncze osoby z całego
świata. Każdy Gracz jest inny, ma odmienny charakter, inaczej postępuje i ma
odrębny plan na osiągnięcie wyznaczonego celu. Będą musieli znaleźć odpowiedni
sposób, by rozwiązać wszystkie ukryte zagadki i dotrzeć do mety.
Niby
możemy się domyślać, co się wydarzy – rozwiązywanie zagadek, polowanie na
kolejnych graczy, walka na śmierć i życie, zabójstwa. A jednak powieść jest
nieprzewidywalna, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, a nawet wzruszeń. Akcja. Żadnych zbędnych opisów przyrody.
Akcja. A opisy walk i tragedii są naprawdę realistyczne i naturalistyczne. Nie zabraknie lejącej się krwi i
odpadających kości.
W
tej powieści istotną rolę odgrywa kreacja
bohaterów. Narracja skupia się w każdym rozdziale na innej osobie, co może
wprowadzić nieco zamieszania, ale pozwala nam dokładnie poznać pojedyncze
osoby. Bo każdy chce wygrać, lecz z innego powodu, w inny sposób. Dla jednych
Endgame to zabawa, dla drugich konieczność. Trzeba obrać odpowiedni punkt
widzenia. Bo co tak naprawdę ma największą szansę przynieść zwycięstwo? Krwawe
morderstwa? Spryt i intelekt? Dobry kamuflaż?
To jedna z takich książek, w których
bohaterów nie można oceniać, bo jest ich tak dużo, jak w książce telefonicznej.
A każdy z nich to osobna istota i, co najważniejsze, różni czytelnicy mogą
polubić i wczuć się w inną postać, w zależności od tego, jacy sami są i czyj
sposób myślenia jest im aktualnie bliżsi. Wniosek? Tu nie ma tych dobrych i
złych. To my jesteśmy j a c y ś i inaczej odbieramy rzeczywistość.
W
pewnym sensie ta historia wydała mi się
niepokojąca. Bo kto wie, czy, kiedy i w jaki sposób ludzkość przestanie
istnieć? Czy nastanie koniec świata, apokalipsa? Kto wie, czy rzeczywiście,
gdzieś tam nie toczy się Gra, a kiedy ktoś zwycięży, pozostała ludność zniknie
z powierzchni Ziemi…?
Co
jeszcze jest w Endgame wyjątkowe i oryginalne? Zaangażowanie czytelnika. Mamy
bowiem szansę na wygranie 500 tysięcy dolarów – jednak nie będzie to proste. Musimy
zmierzyć się z wieloma zagadkami stanowiącymi wyzwanie dla naszego intelektu.
Dokładnie oglądajcie więc każdą stronę, ilustracje, szukajcie wskazówek i
przenoście się do wskazanego internetowego łącza. Może to właśnie ktoś z Was stanie się niedługo bogaczem?
Bez
wątpienia mogę powiedzieć, że to pierwsza taka książka. Wreszcie coś kreatywnego, coś, czego jeszcze nie było. Jeżeli na
opowieści tego typu zapanuje takie BUM, jak było z wampirami… Ah, to będzie
prawdziwa gratka dla fanów fantastyki i zagadek logicznych!
Endgame. Wezwanie
Tom I
James Frey
Endgame: The Calling
Bartosz Czartoryski
Sine Qua Non
512 stron
2014
<-
Poprzedni post
Tu nie ma miejsca na "dlaczego?"...
Reviewed by Unknown
on
piątek, listopada 14, 2014
Rating: