Podróż wewnątrz nas samych... Czytamy "Aż po horyzont" + BookTalk
AŻ PO HORYZONT /
Morgan Matson
Jedziesz
w długą podróż. W miejsce, do którego zbytnio Cię nie ciągnie. Na dodatek z
osobą, o której wiesz tylko tyle, że w dzieciństwie grywaliście w „pomidora”.
Ale nie masz wyboru. To chyba będzie najgorsza podróż Twojego życia.
Albo i
nie.
Amy jeszcze do niedawna mieszkała w
słonecznej Kalifornii, wraz z rodzicami i bratem bliźniakiem. Jednak od czasu
nieszczęsnego wypadku, w którym zginął jej ojciec, wiele się zmieniło. Gdy
Charlie, brat Amy całkowicie stacza się na dno istnienia, ich matka
przeprowadza się do nowo zakupionego domu w Connecticut, by poukładać sobie
życie od początku. Teraz, gdy zakończył się rok szkolny, Amy może do niej
dołączyć. Zanim to się stanie, czeka ją długa podróż w towarzystwie Rogera, syna
znajomych rodziców. Tym sposobem jazda z punktu A do punktu B zmienia się w
niezapomnianą przygodę.
Nie mamy tu do czynienia z powieścią akcji,
pędzącymi na łeb na szyję pościgami czy zapierającymi dech w piersiach
wybuchami. To raczej historia typowo
refleksyjna, życiowa, o tym, co siedzi w nas, gdzieś bardzo głęboko, jak to
wydobyć i zmienić. Bo gdy człowiek jest zamknięty między przysłowiowym młotem a
kowadłem, kiedy przenosi się z jednego koszmaru do drugiego, to chociaż ten
czas pomiędzy chciałby spędzić w inny sposób i zapomnieć o tym, co złe. Nawet,
jeśli ma to oznaczać podróż przez kilka stanów z nieznaną sobie osobą.
Autorka utworzyła dla nas dokładny obraz
osoby obwiniającej się za wypadki losowe. Amy czuje się przyczyną wszystkiego,
co przytrafiło się jej rodzinie, wszystkiego, co spotkało ją w całym życiu.
Trzeba też przyznać, że jej samoocena nie spadłaby do tak niskiego poziomu,
gdyby nie sposób zachowania jej własnej matki. Nie ma co się dziwić, jak bardzo
Amy izoluje się od świata i, jednocześnie,
jak bardzo za nim tęskni.
Na Amy można także spojrzeć z
psychologicznego punktu widzenia. Bo wydarzenia z przed lat wypaliły w jej
psychice nieścieralny znak, który łatwo dostrzec w każdym jej zachowaniu.
Wypadek miał wpływ na wszystko, co robi. Ten jeden dzień, ta jedna sekunda
oznaczyła ją na wieczność i całkowicie zmieniał jej osobowość. Co więcej – Amy
jest aktorką. Ale okazuje się, że niektórych
emocji nie da się po prostu ukryć za maską.
Amy
może wydać się nieco specyficzną, ale jednak realistyczną osobą. Po pierwsze – nie
jest pewna swoich uczuć, a to w sumie jest często spotykanym zjawiskiem wśród
dziewcząt – kiedy wiedzą, że nie powinna zakochać się w swoim przyjacielu czy
chłopaku przyjaciółki, a jednak na jego widok wciąż czują motyle w brzuchu.
Drugi powód wydaje się mniej oczywisty. Dlaczego Amy opowiada o swoim życiu
dopiero co poznanym ludziom, a nie zwierza się tym, którzy są jej naprawdę
bliscy? To też da się wyjaśnić. Łatwiej jest bowiem powiedzieć bolesną prawdę,
przyznać się do czegoś wstydliwego przed osobą, która jest nam obca i jesteśmy
niemal stuprocentowo pewni, że więcej jej nie spotkamy, która szybko o nas
zapomni niż tej, z którą będziemy mieć do czynienia przez bardzo długi czas. Zróbmy
dobre wrażenie. Nie pokazujmy swoich wad. Jeszcze mnie znienawidzi i stracę kolejną osobę.
Nie będę ukrywać, że w trakcie czytania,
historia mogła wydać się czasem nudna. W pewnym momencie miałam dość
przemieszczania się naszych bohaterów z miejsca na miejsce, spożywania posiłków
w przydrożnych barach, czy robienia zdjęć drzewom. Jednak na każdym przystanku
działo się coś niezwykłego, nietypowego, dowcipnego albo wręcz przeciwnie.
Dodatkowo w każdym rozdziale dowiadywaliśmy się o nich czegoś nowego,
poznawaliśmy pewną cechę charakteru i powoli rozwiązywaliśmy tajemnicę, którą owiana została ich przeszłość.
No i zakończenie, które wzbudziło we mnie dość specyficzne emocje. Zaczęłam
mieć nadzieję, że może jednak to nie
jest powieść jednotomowa, że coś się jednak stanie i wyjaśni. Ale nie. Zostałam porzucona z umysłową pustką.
Pani Matson ma dość specyficzny zwyczaj
przeskakiwania w czasie. Pomijając retrospekcje, które stanowiły nieodłączny
element historii zdarzało się, że Amy, w trakcie narracji, mówiła o tym, co
dzieje się teraz, po czym dyskretnie zaczęła nawiązywać do wydarzeń z przed
godziny czy dwóch. Co najzabawniejsze – jest to niemal niezauważalne.
Odkrywałam to dopiero w momencie, gdy bohaterka wracała do dnia dzisiejszego.
Wszystko płynnie się łączyło i odwzorowywało myśli prawdziwej, żywej
nastolatki, które ni stąd ni zowąd potrafią zapuścić się w najciemniejsze, nieznane zakątki naszej pamięci.
W książce odnalazłam miłe przerywniki
związane z listami, mailami, zdjęciami czy rachunkami. Urozmaicało to czytanie,
a także dodawało nutki realizmu – jakbyśmy oglądali czyjś pamiętnik, do którego
wklejono wspomnienia z podróży, z miejsc, które gdzieś tam istnieją, w których
ktoś naprawdę był. A skąd aż taka dokładność? Aż taka duża dawka realizmu?
Wszystko dzięki temu, że Morgan Matson
sama przeżyła podróż, o której my możemy teraz czytać. Tyle, że w odwrotnym
kierunku. A potem jeszcze raz, w drugą stronę. Przedstawiła zarys powieści
wydawnictwu, a potem wyruszyła w wędrówkę śladem Amy i Rogera. Zdjęcia zawarte
w książce są właśnie jej autorstwa. Pani Matson dzieli się z nami tym, co
przeżyła, co jadła i jakiej muzyki słuchała. Zachęca nas do podróży i do
podzielenia się naszymi wspomnieniami z włóczęgi.
Aż po horyzont nie jest banalnym
romansidłem z podróżą w tle. To długa wędrówka przez siebie i na wskroś
własnych uczuć i myśli. To odkrywanie tajemnic swojej rodziny i własnej
tożsamości. A wszystko w jednej przygodzie, w jednym przejechaniu palcem po
mapie, w jednej ucieczce od życia i jednoczesnym podążeniu ku niemu.
Za możliwość przeczytania książki
serdecznie dziękuję księgarni Bonito
Morgan Matson
Amy and Roger’s Epic Detour
Wydawnictwo Jaguar
344 strony
2014
-----
Zapraszam
również do obejrzenia BookTalk’a odnoszącego się do tej książki
A
także zapraszam do obejrzenia zwiastuna
książkowego, pierwszego w moim wykonaniu – więc proszę się nie śmiać!
Podróż wewnątrz nas samych... Czytamy "Aż po horyzont" + BookTalk
Reviewed by Unknown
on
środa, lutego 18, 2015
Rating: