Jak zamordować skakanką? Oglądamy SERIAL: Twisted - Sezon I
Sezon
1
Szesnastoletni
Danny Desai wraca do rodzinnego miasteczka, które opuścił z dość tajemniczych
powodów. Jako dziecko został oskarżony o uduszenie
własnej ciotki skakanką. Stara się rozpocząć nowe życie i wymazać z pamięci
mieszkańców swoje przewinienie z przed lat. Ale ludzie pamiętają… Co gorsza, w
szkole, do której uczęszcza Danny, ginie jedna z uczennic i wygląda na to, że
chłopak jest jedynym podejrzanym…
Naprawdę nie chcę opisywać fabuły
dokładniej, bo każde słowo więcej mogłoby być nieświadomym, aczkolwiek
niewybaczalnym spoilerem.
Na
serial natrafiłam przypadkiem, chcąc obejrzeć coś, co nie byłoby mega
popularne, ale pozwoliłoby mi na odetchnięcie od Sherlocka podczas mojego
wiecznie trwającego hiatusu. Natrafiłam na Twisted
(którego tytuł roboczy brzmiał Socio), serial młodzieżowy, ale
łapiący się w gatunek dramatu i
thrilleru. Obejrzałam jeden odcinek, popatrzyłam jak wyjaśniają sobie
różnicę pomiędzy socjopatą a psychopatą (co, po Sherlocku, mam w małym
paluszku), pomyślałam „Spoko. Może być ciekawe” i nawet się nie zorientowałam,
kiedy cały pierwszy sezon przeleciał mi przez palce, a ja, zrozpaczona, zaczęłam poszukiwać w internecie kolejnych odcinków. Ale o tym za chwilę.
To,
co w Twisted jest istotne, to klimat. Mrok, który towarzyszy nam w każdym
pojedynczym odcinku. Nutka tajemnicy, która ciągle nie może zostać do końca
rozwiązana. I morderca czyhający gdzieś za rogiem…
I
to właśnie ta tajemnica jest tu
najważniejsza. Tak naprawdę cały pierwszy sezon wiąże się z jedną zagadką,
problem w tym, że nie jesteśmy w stanie do końca jej rozwiązać. Ciągle brakuje
nam jakiegoś jednego elementu, a kiedy już go znajdziemy i zaczynamy cieszyć
się z osiągniętego sukcesu okazuje się, że jeden z poprzednich elementów był
fałszywy, albo że w sprawę zamieszany jest jeszcze ktoś, albo że odnaleziono
ślad, który odwraca do góry nogami całą opracowaną przez nas teorię. I wracamy
do punktu wyjścia. A to wszystko dzieje się tylko w jednym odcinku…
Właśnie
tak. To właśnie w tym serialu tak mnie wciągnęło. Że o ile rozpoczynaliśmy
każdy odcinek z jakimiś informacjami, to po upływie godziny większość z nich
okazywała się fałszywa. I znów nie wiedzieliśmy nic. NIC. Nie wspominając o
tym, że po drodze dzieje się mnóstwo dziwnych i niespodziewanych zjawisk –
czasem rodem z horroru, a czasem spisanych ze scenariusza Mody na sukces. Rozpoczynając od znalezionych córek i ojców,
a na zmartwychwstaniu truposzy kończąc. Właśnie dlatego podczas liter
końcowych każdego, pojedynczego odcinka siedziałam przed ekranem z szeroko
otwartymi ustami, podświadomie przewijałam w umyśle taśmę i zadawałam sobie to
niesamowicie elokwentne pytanie – CO?
Warto
by też przedstawić Wam stronę techniczną serialu. Otóż sezon 1 zawiera 19 1h-owych
odcinków (o kolejnym sezonie powiem za sekundę). Główną rolę Danny’ego gra Avan Jogia znany głownie z Nickelodeon’owskich
seriali typu Victoria Znaczy Zwycięstwo, czy z filmów Wyśpiewać Marzenia i Spectacular.
Jego dwie przyjaciółki, które przewiną nam się przez cały serial,
zaryzykowałabym tu nawet stwierdzenie, że również grają główne role to Maddie Hasson, której, przykro mi, ale
kompletnie w niczym innym nie widziałam i Kylie
Bunbury, która w czymś tam grała, ale ja tego nie oglądałam. Wystąpi też tu
dwóch zacnych panów, których ról zdradzać nie będę – Ashton Moio, który podobno pojawił się w Igrzyskach Śmierci, ale
chyba szybko zginął, bo go nie kojarzę, oraz Grey Demon (takie imię, takie nazwisko i taki wygląd), który grał w 9 żyć Chloe King i gościnnie pojawiał się w serialach np. Czysta Krew, 90210 czy American Horror
Story. Nie wspominając o cudownym Jacku Falahee, którego chciałam porównać do kogoś z Sherlocka, ale nie zrobię tego, bo niektórzy mogliby tu wyczuć spoiler. I tak oto grupka kompletnie nieznanych mi wcześniej aktorów zawróciła mi
w głowie.
Niektórzy zakończenie sezonu uważają za, tu
cytuję, „skopane”. A mi właśnie wyjątkowo się spodobało. Bo, w pewnym
sensie, powtórzyło, a nawet wzmocniło efekt, który pojawiał się w każdym
odcinku – czyli zaskoczenie i zwrot akcji. Bo, ja cię kręcę, pierwszy sezon
kończy się tak, że… Że… Że w sumie wszystko, co zostało wcześniej powiedziane…
Tak… Jakby… Traci swój sens? Nie wiem… Ja po prostu jestem w rozsypce…
Czy on to naprawdę powiedział do mnie? |
Właśnie! Też jestem w szoku! |
Więc co zrobiłam? Zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu kolejnego sezonu. I cóż moje spragnione tajemnicy oczy ujrzały? Że kolejnego sezonu nie nakręcono. O tak. Bo się nie opłacało. Świetnie, stacjo ABC. Najpierw dajesz mi coś, co pozwala zapomnieć o cierpieniu oczekiwania na Sherlocka, potem rozstrajasz emocjonalnie, a następnie wyrywasz mi kawałek serca. No dzięki. Od razu mi lepiej. Dlatego nie oglądam seriali.
Za to po prostu NIE DA SIĘ PRZEPROSIĆ! |
Twisted
mogę polecić fanom seriali młodzieżowych (chociaż u mnie cała rodzina to
oglądała, więc wiecie…) z nutką tajemnicy i grozy. Mogę też powiedzieć, że serial często był porównywany do PLL. Jeżeli lubicie zagadki
kryminalne poprzetykane pasmami humoru szkolnego i żartów sytuacyjnych, a także
coś, przy czym możecie pogłówkować i nie boicie się zniszczonego życia po tych
190 godzinach – to polecam.
Twisted
Serial
Serial młodzieżowy, dramat, thriller
19 x 1h + odcinek specjalny
ABC Family
USA
2013-2014
---
PS. Przypominam o zapisach do akcji 7ReadUp TUTAJ
Jak zamordować skakanką? Oglądamy SERIAL: Twisted - Sezon I
Reviewed by Unknown
on
czwartek, lutego 05, 2015
Rating: