Ukryjmy to, schowajmy to pod kloszem... Meg Wolitzer
POD KLOSZEM
/ Meg Wolitzer
Czasem
myślimy, że ludzie będą z nami zawsze, a potem tracimy ich bez żadnego
ostrzeżenia.
Klosz (nie mylić z Kalosz lub Kloszard) – szklana osłona na
żarówkę lub rodzaj kroju spódnicy / spodni rozszerzających się ku dołowi.
Chować
coś pod kloszem – izolować, ukrywać,
chronić przed wpływami otoczenia.
„Szklany
klosz” autorstwa Sylvii Plath, powieść
autobiograficzna i młodej kobiecie ciepiącej na depresję, czującej się
odizolowana od świata i społeczeństwa, ukrywa się niczym pod kloszem. W wieku
30 lat popełnia samobójstwo.
Co te trzy opisy mają ze sobą
wspólnego? Co, tak naprawdę, będą ukrywać pod szklaną osłoną bohaterowie
powieści Meg Wolitzer? Uprzedzam jednak, że ta recenzja będzie trudna, bo, aby
oszczędzić Wam spoilerów, będę musiała Was
w pewnym momencie okłamać. Nie powiem, kiedy to
zrobię. Sięgnijcie po „Pod Kloszem”, a sami się przekonacie.
Nastoletnia
Jam trafia do ośrodka Wooden Barn, szkoły z internatem „dla nadwrażliwych osób”
z wpisem w karcie „utrzymujące się skutki urazu psychicznego”. W rzeczywistości
powód jest inny i nosił imię Reeve. Nosił, bo chłopak już nie żyje, a Jam nie
może dojść do siebie po jego stracie.
Teraz
dziewczyna, wraz z grupką innych nastolatków z problemami, będzie czytać
depresyjną powieść Sylvii Plath, o samobójstwie i cierpieniu. Co więcej, ich
zadaniem domowym będzie napisanie własnego pamiętnika. To właśnie ten dziennik
otworzy przed Jam nowy świat, Belzham, w którym dziewczyna znów będzie mogła
spotkać się ze swym ukochanym. Wygląda na to, że wszystko może zakończyć się
happy endem, ale niemożliwe jest życie w dwóch światach jednocześnie…
Mimo
że nikt nie mówi tego wprost, ośrodek Wooden Barn jest czymś pomiędzy domem,
szpitalem i zwykłą szkołą. Jest jak wielki liści lilii wodnej, na którym możesz
się na chwilę zatrzymać, zanim zdobędziesz się na żabi skok z powrotem do
normalnego życia.
Po
pierwsze:
pomysł, który wydał mi się niezwykle
oryginalny Nie jestem w stanie tej książki nazwać ani psychologiczną
obyczajówką, ani fantastyką dla młodzieży. Mam wrażenie, że to coś pomiędzy Marą Dyer a Byliśmy Łgarzami.
Coś, w czym nie do końca wiemy, co wydarzyło się naprawdę, a kiedy działa
wyobraźnia. A kiedy już dochodzimy do zakończenia powieści i poznajemy prawdę,
to możemy poczuć się zaskoczeni i, doprawdy, oszukani.
Pojawienie
się w życiu zwyczajnych ludzi drugiego świata, drugiego wymiaru, w którym
możemy odzyskać to, co utraciliśmy, wydało mi się strzałem w dziesiątkę. Nie
tylko dla zwykłego czytelnika, a także dla osoby, która zmaga się z podobnymi
problemami. Trzeba jej pokazać, jak sobie poradzić w trudnych momentach, jak
dalej żyć, gdy straciliśmy coś tak bardzo cennego. Bo Belzhar jest zjawiskiem pięknym, a jednak mającym pewne
ograniczenia, bo nie można w nim nigdy przekroczyć pewnej granicy, cienkiej
linii. To coś niesamowitego, o wiele lepszego niż nasze wspomnienia i
wyobraźnia, a jednocześnie bardziej okrutnego i bolesnego.
Każdy
ma coś do powiedzenia. Ale nie każdy znajduje w sobie siłę, by powiedzieć to na
głos.
Pani
Wolitzer ma specyficzny sposób pisania, który, niestety, nie do końca przypadł
mi do gustu. Pisze w formie pierwszoosobowej, jako Jam, która, opowiadając
teraźniejszość, często tłumaczy ją tym, co
działo się w przeszłości, nawiązując przy tym do jeszcze dalszej przeszłości,
by zaraz powiedzieć coś o przyszłości, która dla teraźniejszości jest nadal
przeszłością. Sprawiło to, że całość wydała mi się dość chaotyczna i
początek powieści nie zapowiadał się zbyt pozytywnie. Przeskoki w czasie, część
wydarzeń działa się niezrozumiale dla mnie lub zbyt szybko, zaim udało nam się
dokładniej poznać naznaczoną piętnem psychikę bohaterów. Na szczęście, z czasem
można do tego przywyknąć, co nie zmienia faktu, że, mam wrażenie, pani Meg
cudowną historię nieco uszkodziła swoim
piórem.
Wykonanie
wykonaniem, jednak temat bardzo poważny i dotykając do głębi, a przynajmniej ja
się nim przejęłam. Depresja, śmierć, czerpanie z życia tego, co najlepsze. Nie
wyobrażacie sobie, jak wiele cytatów wypisałam z tej powieści, jak wiele z nich
chciałam wymalować sobie na ścianie, by widzieć je za każdym razem, gdy rano
otworzę oczy i bym mogła stosować je przez resztę dnia w swoim życiu.
Tak
wiele osób nie wie nawet, co ich czeka, kiedy dorosną. Rozpadają się na
kawałki, gdy tylko coś pójdzie nie tak, i przez całe życie próbują za wszelką
cenę uniknąć cierpienia.
Pod Kloszem to piękna historia o ludzkiej psychice przekazana
młodzieży w prosty i przystępny sposób. O bólu straty, sposobach radzenia
sobie z tym cierpieniem i wychodzeniem do prawdziwego życia, zaprzestania
myślenia o przeszłości. Piękna, a zarazem nieco niedopracowana opowieść. Nie
ujmuje jej to jednak uroku, prawdy i życiowych dogmatów to zapamiętania.
Za możliwość zapoznania się z „Pod
Kloszem” serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las.
Meg Wolitzer
Belzhar
Tł.: Paulina Gąsior
Wydawnictwo Bukowy Las
Seria Myślnik
300 stron
Data wydania: 17.06.2015
--------
Przypominam o trwającym do końca czerwca konkursie, w którym możecie wygrać tę książkę :)
Ukryjmy to, schowajmy to pod kloszem... Meg Wolitzer
Reviewed by Unknown
on
sobota, czerwca 27, 2015
Rating: