Casting na bohatera baśni... Czytamy "Akademia Dobra i Zła" / Soman Chainani
Akademia Dobra i Zła
/ Soman Chainani
Baśnie
są motywem często poruszanym we współczesnej literaturze. Ale odstawmy na bok
ich reinterpretacje, umiejscowienie w innym okresie czasowym czy przestrzennym,
albo zastanawianie się „co by było, gdyby…”. Tym razem spróbujmy odpowiedzieć
sobie na pytanie – co było wcześniej?
W Gawoldonie życie mieszkańców toczy się
spokojnie. Różne charaktery spotykają się, przyjaźnią lub nienawidzą. Jest też
coś, co ich wszystkich łączy – zafascynowanie baśniami. Każdy czyta je z
szeroko otwartymi oczami i wypiekami na twarzy, próbując odnaleźć w nich pewne
prawidłowości. Bowiem w ich kranie raz na cztery lata zjawia się Dyrektor
Akademii i porywa dwójkę dzieci. Jedno z nich trafi do części Dobra, gdzie
będzie szkolić się na pozytywnego bohatera baśni, a drugie znajdzie się w
Akademii Zła, by zostać złoczyńcą. Najpierw zaginęła Różyczka, Jaś, a potem
Roszpunka. Cztery lata minęły, więc za jakiś czas dostaniemy nową opowieść o
walce dobra ze złem…
Sofia to piękna dwunastoletnia blondyneczka,
księżniczka spędzająca codziennie rano kilka godzin przed lustrem wcierając w
twarz różnorodne przeciwtrądzikowe mikstury, z odrazą traktująca wszystko co
ponure, szare i źle oświetlone. Stara się spełniać dobre uczynki, na przykład
dostarczając biednym, głodnym staruszkom kremy na zmarszczki. Nie żartuję.
Jej przyjaciółką jest Agata, dziewczynka z
tych niezbyt pięknych, mroczna gotka stroniąca od ludzi i ukrywająca się na
cmentarzach.
To właśnie one dwie pragną dostać się w tym
roku do Akademii. Pech chciał, że w ich przydziale do kategorii dobro – zło nastąpi
ogromna pomyłka.
Autor Soman Chainani jest ogromnym fanem
baśni i na tym skupiał się na studiach. Prócz tego jest scenarzystą wielu
nagradzanych produkcji, więc już przed rozpoczęciem czytania byłam pewna, że
Akademię będzie można bardzo łatwo sobie wyobrazić. Pan Soman uwielbiał też
grywać w tenisa, nigdy nie przegrywał, lecz kiedy zaczął tworzyć ten oto
debiut, przegrywał raz za razem. Bez wątpienia pokazało, jak poświęcił się
pisaniu i tworzeniu tego magicznego świata.
Nie ukrywajmy, pomysłem na powieść byłam
wręcz zachwycona. Mamy przecież tak wiele literatury opartej ba baśniach, ale
nigdy nikt nam nie tłumaczył, skąd wzięły się takie postaci jak Roszpunka czy
Rumpelstiltskin. Ogromne gratulacje dla autora, że wpadł na pomysł takiej
Akademii, może nieco zbliżony do Hogwartu, ale jednak motyw szkolenia tak
dobrze znanych nam charakterów jest niepowtarzalny i bardzo przypadł mi do
gustu. Podobnie wykreowanie dwóch bohaterek, kompletnie od siebie różnych, które
przechodzą przemianę, by owe różnice jeszcze bardziej uwydatnić.
Należy również zachwalać pomysł i sposób
kreacji świata, dopracowanie wszystkich detali. Świata, który jest pełen magii,
a momentami opisy fundują nam naturalistyczne i niezbyt smaczne zjawiska.
Dopracowanie obejmuje tu nawet kwestie geograficzne, wszystkie obrazy stają nam
przed oczami. Widzimy dwie części Akademii niczym odbicie lustrzane, przy czym
jedna strona lustra opleciona została kwiatami, a druga pajęczyną.
I chociaż pomysł super, to i minusy się
znalazły. Po pierwsze podobieństwa do Harrego Pottera, które, chcąc nie chcąc,
same się nasuwały. Dodatkowo zdarzało mi się pogubić w tym ogromnie informacji,
ogromie opisów. Kolejna sprawa to przewidywalność. Nie wiem jak Wy, ale ja
większości wydarzeń domyśliłam się wcześniej, niż one nastąpiły. Odniosłam
jednak wrażenie, że Akademia Dobra i Zła jest skierowana do nastolatków, do
osób młodszych ode mnie i dla takich odbiorców będzie to seria doskonała,
zaskakująca, stanowiąca mix różnorodnych, fantastycznych motywów i to z garstką
cudownych ilustracji zawartych w każdym rozdziale. Mam wrażenie, że ta książka
dla osób około 14 roku życia ma szansę stać się tym, czym dla nas kiedyś była
Harry Potter.
Wspomnę też słówko o tym, jak zaskoczyła mnie
okładka tej powieści. Widząc ją w zapowiedziach myślałam, że mowa o mandze, komiksie.
A tu proszę. Po prostu wydawnictwo zamiast korzystać ze zdjęć modelek i
Photoshopa przygotowało dla nas ilustrację, na której już na pierwszy rzut oka
można dostrzec kontrasty. Blondynka – Brunetka. Biel – Czerń. Łagodność – Mrok.
Tęcza – Pioruny. Rośliny – Kolce. A więc co nas czeka? Odwieczna walka dobra ze
złem.
Jeżeli już wiecie, że to, co powiedziałam o
akademii jest czymś stworzonym specjalnie dla Was, albo przynajmniej coś Was w
niej zaintrygowało, to jak najbardziej polecam Wam sięgnąć po tę pozycję. Jeśli
natomiast uważacie, że jesteście na literaturę tego typu zbyt dojrzali, to
Akademia może być doskonałym prezentem dla młodszego rodzeństwa, by przekonać
ich do czytania fantastyki, lub czytania w ogóle.
Za
możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar
Soman Chainani
Tom 1
The School for Good and Evil
Wydawnictwo Jaguar
2015
Zapraszam również na video recenzję
Casting na bohatera baśni... Czytamy "Akademia Dobra i Zła" / Soman Chainani
Reviewed by Unknown
on
wtorek, kwietnia 07, 2015
Rating: