PRZED PREMIERĄ: Witajcie ponownie w Sajonie... Czytamy "Zakon Mimów" / Samantha Shannon
ZAKON
MIMÓW
/
Samatha Shannon
RECENZJA NIE ZAWIERA SPOILERÓW DO TOMU PIERWSZEGO!
Chciałabym
mieć taki mózg jak Samatha Shannon. Samatha, która w wieku dwudziestu kilku lat
stworzyła opowieść tak dopracować, tak wymyślną, przemyślaną na każdym kroku,
gdzie żaden detal nie jest przypadkowy, przy której czytaniu trzeba wysilić
wszystkie szare komórki by pojąć skomplikowane nazewnictwo i hierarchię całego
wykreowanego od podstaw świata. Samanthę, która napisała tak uwielbiany i
wychwalany przeze mnie na każdym kroku Czas Żniw. A teraz Sajon znów się
przebudził. Czas na zjednoczenie. Koniec czuwania. Trzeba działać. Kryptonim:
Zakon Mimów.
Seria Samathy Shannon rozgrywa się w roku
2059, w świecie wypełnionym istotami o przedziwnych mocach. Wśród nich jest dziewiętnastoletnia
Paige Mahoney pracująca w kryminalnym podziemiu, potrafiąca włamywać się do
umysłów, do sennych krajobrazów, gdzie przechowywane są wspomnienia i w ten
sposób zdobywa niezbędne informacje i niesie śmierć. W Londynie pojawiają się
Emmici i Refaici, rozpoczynają się zamieszki i walki o władzę.
Czytając Zakon Mimów co chwilę przed oczami
stawały mi poszczególne sceny z poprzedniego tomu. Nie będę jednak ukrywać – miałam ogromne problemy z przypomnieniem
sobie pewnych szczegółów z Czasu Żniw czy epizodycznych postaci. Często
pojawiało się imię, którego kompletnie nie kojarzyłam i miałam ochotę
przypomnieć sobie poprzedniczkę, by nic mnie nie ominęło. Wbicie się w całą
historię od nowa nie jest łatwe, więc jeśli macie taką możliwość, polecam Wam
urządzić sobie maraton i zabrać się za Zakon Mimów od razu po Czasie Żniw.
Autorka bowiem kontynuuje akcje dokładnie w tym samym miejscu, w którym ją
zakończyła, nie zawracając sobie głowy przypominaniem czytelnikowi niuansów.
Wiedza jest
niebezpieczna.
Niebezpieczna,
ale przydatna.
Chciałabym poznać Samathę Shannon i jej mózg.
Mimo młodego wieku wykreowała świat nad wyraz dopracowany, rządzący się
konkretnymi prawami, przepełniony magicznymi istotami i zjawiskami. Wampiry? Wilkołaki? X-meni z laserami w
oczach? Nie tym razem. Tu ludzie potrafią włamywać się sobie do umysłów, do
snów i w ten sposób zabijać. Ogromna ilość niespotykanych słów i nazw własnych
wymyślonych przez autorkę może początkowo przerażać, dlatego autorka
przygotowała dla nas specjalny słownik i wykres hierarchii dodany na koniec
powieści. To naprawdę nie jest zwyczajna książka. Tu trzeba się skupić i
całkowicie oddać lekturze.
Boże. Jaxon, postać, która w tej serii zrobiła na mnie takie wrażenie, wygląda jak Benedict Cumberbatch. Mogę umierać. |
Między Czasem Żniw a Zakonem Mimów zaszła znacząca różnica. O ile tom
pierwszy skupiał się głównie na przybliżeniu nam świata, a także na pędzącej
akcji, tak tym razem mamy do czynienia z dużą ilością polityki, intryg i walk o
tron. Sprawia to, że moja głowa była wręcz pełna bólu – od domysłów, łączenia
faktów i prób odnalezienia „tego złego”. Dodatkowo mamy okazję nieco dokładniej
poznać bohaterów, ich osobowości, nieznane wcześniej cechy charakteru i sposoby
zachowania, które naprawdę momentami mogą zaskoczyć.
Muszę wspomnieć słówko o Jaxie. Osobom, które
nie czytały, nie zdradzę żadnych
szczegółów, a osoby będące już po lekturze, będą wiedzieć, o czym mówię.
Jax bowiem stał się dla mnie w tym tomie niezwykle interesującą postacią.
Intrygował mnie tym, co robił i dlaczego to robił, to co wiedział i w jaki
sposób ów wiedzą się posługiwał. Fascynował mnie nawet jego sposób mówienia i
dobór słów. Jest on chyba najbardziej wyrazistym charakterem w całej serii i
nie zapomnę go zbyt szybko.
Gdyby zaświaty miały
osobowość,
z pewnością
byłyby
próżnym
skurczybykiem.
Ta autorka jest jedną z niewielu, które
potrafią mnie zaskoczyć. W serii nie odnajduję żadnych znanych schematów, a
każdy kolejny rozdział przyprawia mnie o sprzeczne emocje. W pewnym momencie
otworzyłam szeroko usta i kilkakrotnie czytałam ten sam akapit sprawdzając, czy
oby na pewno dobrze go zrozumiałam. Jeżeli w pełni zanurzymy się w historię,
poznamy wszystkie postacie, to jestem stuprocentowo przekonana, że niektóre z wydarzeń dotkną nas równie
mocno, co samych bohaterów i wraz z nimi będziemy się śmiać lub płakać.
Tę książkę, tę serię mogę wychwalać i polecić
każdemu, kto ma ochotę na coś co prawda skomplikowanego, wymagającego
skupienia, ale w pełni wartego takiej uwagi, fascynującego, oryginalnego, czego
nie jestem w stanie porównać do żadnej innej powieści (a to zdarza mi się
naprawdę rzadko!). Jeżeli macie problemy z wbiciem się w historię, to nie
zrażajcie się, bo jeżeli jesteście już po lekturze Czasu Żniw, to chyba nie
muszę Was zachęcać do sięgnięcia po kontynuację, bo dobrze wiecie, że
Samanthcie należy się Nobel albo jakakolwiek nagroda. Dla niej i/lub jej mózgu.
Za możliwość przeczytania Zakonu Mimów
jeszcze przed premierą serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN
Zakon Mimów
Czas Żniw #2
Samatha Shannon
The Mime Order
SQN
Data premiery: 22.04.2015
Zapraszam
również do obejrzenie video recenzji
Przypominam
także o Trailerze serii – w moim wykonaniu
PRZED PREMIERĄ: Witajcie ponownie w Sajonie... Czytamy "Zakon Mimów" / Samantha Shannon
Reviewed by Unknown
on
niedziela, kwietnia 19, 2015
Rating: