Jak czytać szybciej i więcej? || KSIĄŻKOŻERCY #4
JAK CZYTAĆ SZYBCIEJ I WIĘCEJ?
Witam Was serdecznie
w kolejnych Książkożercach. Dziś przychodzę do Was z drobną poradą dla każdego
książkoholika – spróbuję pomóc Wam czytać szybciej i więcej.
Zacznijmy
od tego, że sama nie czytam za szybko ani bardzo dużo (czy to więc ja
powinnam udzielać takich rad?). Chociaż, jeśli porównać się z osobami, które czytają
książkę rocznie, to jest się czym pochwalić. Jednak moje przeczytane w ciągu
miesiąca 4 pozycje prezentują się dość skromnie w porównaniu z dwudziestoma
pozycjami innych blogerów książkowych.
Więc
zaczęłam się zastanawiać – jak oni to robią? Jak mogę czytać tak szybko i tak
dużo jak oni?
NIE SZYBKO, A DŁUGO
Najpierw
pomyślałam – i chyba przy tej opcji pozostałam do końca – że to może nie
kwestia szybkości czytania, ale długości (jakkolwiek głupio to zabrzmiało). Że takie osoby po
prostu siadają rano, czytają książkę do wieczora i już. Powtórz działanie 30
razy w ciągu miesiąca i nie masz żadnych czytelniczych zaległości. Ja się tylko
zastanawiam – czy tacy ludzie nie mają życia? Kiedy oni chodzą do szkoły, kiedy
studiują, kiedy pracują? Nie mają prac domowych i innych obowiązków?
Ja
osobiście mam bardzo dużo na głowie. Po pierwsze studia i różnorodne projekty
czy prezentacje z nimi związane, ale także mam mnóstwo zainteresowań, którym
chcę poświęcić chociaż chwilę tygodniowo (i tak porzuciłam rysowanie i raczej nie ma
szans, abym wróciła do formy. Co gorsza, to samo zaczyna się dziać z pisaniem,
bo nie mogę znaleźć na nie odpowiednio dużo czasu). Może nie wygląda,
ale samo pisanie postów, kręcenie i sklejanie filmów zajmuje kilka godzin (choć to może
kwestia mojego starego, zacinającego się komputera, ale tak czy tak dużo tracę).
Przez
to, że w mojej głowie jest pełno pomysłów, nie umiem spokojnie wysiedzieć w
jednym miejscu i czytać kilka godzin. Ciągle coś mi się przypomina, na coś
wpadam i muszę to zrobić natychmiast, bo zawsze, gdy odkładam to na później, to
albo zapominam, albo i tak nie mogę się skupić na czytaniu, bo ciągle o tym
czymś myślę. Tak. Rozpraszam się. I to irytujące, kiedy muszę czytać jeszcze
raz ten sam rozdział, bo akurat wyobrażałam sobie, jak zrobię jakąś prezentację,
a z tekstu nic nie przyswoiłam. To straszne.
NOCAMI
Wiem,
że dużo osób w dzień uczy się czy pracuje, a czyta nocami. I super, jest to
jakiś sposób, bo można w ciszy zagłębić się w historię bez wyrzutów sumienia,
że znowu czyta się na wykładzie. Tyle że tego też nie potrafię. Ludzie siedzą
nad książkami do 2/3 nad ranem, a ja w ciągu dnia zrobiłam tyle, że w nocy
muszę odpocząć i nawet telewizji nie mam siły oglądać. Zasypiam na stojąco.
Przeczytam dwie strony i odlatuję. A druga sprawa, że nie lubię czytać przy
sztucznym świetle. Źle to wpływa na moje oczy, cierpię katusze. Kilka razy
próbowałam czytać nocami. Zadowolona skończyłam książkę. ALE na drugi dzień
miałam piasek w oczach, przez co nie sięgnęłam już po nic do czytania, co
gorsza, nie byłam w stanie nawet przed komputerem usiąść, tylko snułam się po
całym mieszkaniu jak zombie. Czy było warto dokończyć tę książkę? Dla mnie nie.
Więc czytam tylko przy świetle dziennym - w domu nie mam czasu, na uczelni tym bardziej. Pozostaje mi więc czytanie w autobusach, co nie jest łatwe biorąc pod uwagę przepychające się babcie. Jako że czytelnicy są "ginącym gatunkiem", im też powinno się należeć specjalne miejsce w autobusach, jak niepełnosprawnym czy kobietom w ciąży.
Więc czytam tylko przy świetle dziennym - w domu nie mam czasu, na uczelni tym bardziej. Pozostaje mi więc czytanie w autobusach, co nie jest łatwe biorąc pod uwagę przepychające się babcie. Jako że czytelnicy są "ginącym gatunkiem", im też powinno się należeć specjalne miejsce w autobusach, jak niepełnosprawnym czy kobietom w ciąży.
SZYBKO
No
ale wracając do typowego szybkiego czytania. Podobno jest to możliwe i osobiście
spotkałam się z dwiema szkołami.
- Jedna z nich mówi, że nie śledzimy wzrokiem
całego tekstu. Patrzymy tylko na środek kartki, nie ruszając gałkami ocznymi na
boki. Jedziemy wzrokiem tylko w dół. Nasze pole widzenia podobno automatycznie
samo wyłapuje krawędzie, podświadomie i tak wiemy, o czym czytamy (prezentacja w video poniżej). Oczywiście
sprawdziłam ten sposób, ale musiał pojawić się jakiś problem. Otóż
mam problemy ze wzrokiem i moje pole widzenia niestety nie jest na tyle
inteligentne, by w magiczny sposób wyłapać cały tekst patrząc tylko na słowo na
środku. Na polu widzenia mam plamy, które zasłaniają mi tekst, a więc, tak czy
tak, muszę przewijać wzrokiem po całej kartce i to nawet bardziej, niż zdrowy
człowiek.
- Druga szkoła mówi o tym, by czytać szybko, tylko
wzrokiem i nie zastanawiać się, nie analizować tekstu, nie próbować go sobie
wyobrażać – co uwielbiam robić, bo tworzenie w głowie własnej obsady do książki
jest dla mnie niemałą gratką. I ta metoda rzeczywiście działała, bo o ile
normalnie przeczytanie jednej strony zajmuje mi około minuty, to przy tej
metodzie czas skraca się o połowę. Problem? Tekst czytałam oczami, a nie
mózgiem, przez co kompletnie go nie zapamiętałam, a nawet nie zrozumiałam.
WNIOSEK
A
więc – jaki wniosek płynie z moich rad na szybkie czytanie? Żaden. Nie mam
pojęcia, co zrobić, żeby czytać szybciej i/lub więcej, żadna metoda w moim
wypadku się nie sprawdza.
Jeżeli
Wy macie jakieś sprawdzone sposoby, albo właśnie zasłyszane gdzieś teorie,
które nie sprawdzają się w praktyce, czekam na nie w komentarzach.
Zapraszam
również do obejrzenia wersji video wraz z scenkami i prezentacją poszczególnych metod
Jak czytać szybciej i więcej? || KSIĄŻKOŻERCY #4
Reviewed by Unknown
on
niedziela, maja 10, 2015
Rating: