Potrząśnij klatką i sprawdź, czy gryzę... Czytamy "Mara Dyer. Przemiana" / Michelle Hodkin
MARA
DYER. PRZEMIANA
/
Michelle Hodkin
RECENZJA NIE ZAWIERA SPOILERÓW Z
POPRZEDNIEGO TOMU
Nie lubię czytać horrorów. Oglądać również. Po
prostu nie odczuwam przyjemności z adrenaliny płynącej w żyłach i dreszczyku skradającego
się wzdłuż kręgosłupa. A inni tak się zachwycają tym gatunkiem, co mobilizowało
mnie do spróbowania. Ale nie chciałam. I chciałam. Więc znalazłam konsensus.
Znalazłam coś pomiędzy powieścią dla młodzieży, a przerażającym horrorem. Coś,
co nie groziło mi zawałem serca, ale dostarczyło niezapomnianych emocji. Tym
czymś jest seria Michelle Hodkin – Mara
Dyer.
Dziś recenzja tomu drugiego, bez spoilerów
dotyczących tego, jak i poprzedniego tomu.
Zniszczysz
go swoją
miłością.
Siedemnastoletnia
Mara znowu trafiła do szpitala. Znowu nie pamięta większości z tego, co jej się
przytrafiło. Wie tylko, że coś się dzieje w jej głowie, że cos się stało
podczas wypadku w starym szpitalu psychiatrycznym, że widzi rzeczy, których
widzieć nie powinna, że potrafi coś, czego normalni ludzie nie są w stanie
zrobić. Tym razem sytuacja zaszła za daleko; do tego stopnia, że Mara zostaje
czasowo ubezwłasnowolniona. Fakt, że wie o sobie coś, czego inni nie potrafią
zrozumieć oraz że wszystko, co widzi istnieć nie powinno, wskazuje na objaw
psychozy. Jak dziewczyna ma udowodnić rodzinie i lekarzom, że nie zwariowała, a
wokół dzieje się coś niewyobrażalnego?
W Przemianie, podobnie jak w Tajemnicy, prym wiedzie klimat. To jest
najważniejsze i chyba to sprawia, że seria jest tak uwielbiana. Ja co kilka
stron otwierałam szeroko oczy, przysłaniałam usta czy wzdrygałam się na dźwięk
jakiegoś odgłosu w mieszkaniu. Kto by
pomyślał, że książka może zrobić z człowiekiem coś takiego?
Co chwilę
coś nas zaskakuje, coś szokuje, coś obrzydza i nie wiemy, co dalej myśleć.
Niemal każdy rozdział kończy się małym
cliffhangerem, przez co nie możesz przestać, musisz poznać dalszy bieg
zdarzeń, więc nie potrafisz oderwać się od lektury. A rozdziałów jest prawie
siedemdziesiąt, więc wyobraźcie sobie, co przeżywało moje serce i mózg.
Dreszczyku
dodawała narracja prowadzona przez samą Marę, osobę w jakimś stopniu
niezrównoważoną psychicznie, przez co nie wiemy, co dzieje się naprawdę, a co
tylko w jej głowie; kiedy leki działają, a kiedy wywołują halucynacje. Okazuje
się bowiem, że dziewczyna często traci pamięć i lunatykuje, przez co sama nie
zdaje sobie sprawy ze swych czynów. To wszystko razem sprawia, że często
odrywałam się od lektury, czytałam akapit jeszcze raz, próbowałam przypomnieć
sobie coś sprzed kilku kartek i mam wrażenie, że momentami byłam tak samo
skołowana jak główna bohatera. Jednego
pani Hodkin zarzucić nie można – że nie umie utworzyć przerażającego
klimatu i ukrywać przed nami najmroczniejszych tajemnic – bo to robi w sposób
idealny i cudowny.
Boję
się,
że
tracę
kontrolę.
Boję
się,
że
tracę
siebie.
Autorka robi coś jeszcze, co wydawało mi się
niemożliwe – łączy przerażający, krwawy i brutalny thriller,
z wątkami psychologicznymi mieszającymi nam w głowach, dodając do tego nutkę
młodzieżowego romansu a’la paranormal romance. Efekt jest taki, że pani
Michelle dokonała czegoś z pozoru niewykonalnego, czegoś, przez co nie jestem w stanie zakwalifikować tej
powieści do jednego konkretnego gatunku, czegoś, przez co nie mogę polecić tej serii konkretnej
grupie wiekowej czy fanom innej pozycji. Bo Mara
Dyer to coś zupełnie innego, co nie mieści się w żadnych widełkach i czego
nie da się zdefiniować. A jednocześnie to jedna z niewielu historii, której
udało się mnie rozbawić, wzruszyć, przerazić i – przede wszystkim – zaskoczyć.
Mara Dyer to jedna z takich serii, o której człowiek nie jest w stanie nic
powiedzieć i która z tomu na tom robi się coraz lepsza. Tej powieści nie można
opisać w kilka zdaniach, a każde słowo w takim opisie mogłoby stanowić
nieświadomy spoiler. Powiem więc krótko słowa, które i tak nie oddadzą
wszystkiego, co czułam podczas lektury: mroczne,
przerażające, psychodeliczne tajemnice. Przemiana,
która nastąpiła po Tajemnicy,
totalnie zawróciła mi w głowie i już nie mogę doczekać się Zemsty. Pani Hodkin, czekam z niecierpliwością na nasze kolejne
spotkanie.
Potrząsnęli
moją
klatką,
żeby
zobaczyć,
czy potrafię
ugryźć.
Kiedy mnie wypuścili,
przekonali się,
że
odpowiedź
brzmi „tak”.
Mara
Dyer. Przemiana
Mara
Dyer #2
The Evolution of Mara Dyer
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Wydawnictwo YA!
478 stron
Data wydania: 28.01.2015
Cena okładkowa: 39,99 zł
Potrząśnij klatką i sprawdź, czy gryzę... Czytamy "Mara Dyer. Przemiana" / Michelle Hodkin
Reviewed by Unknown
on
czwartek, maja 28, 2015
Rating: