Książka, z którą się utożsamiam - Fangirl [PRZED PREMIERĄ]
FANGIRL
/
RAINBOW ROWELL
Wiecie, że kocham
Sherlocka. I ‘kocham’, to chyba mało powiedziane. Mam na jego punkcie małego
bzika. Po pokoju walają mi się różne gadżety z nim związane, oglądałam każdy
odcinek setki razy, znam najdrobniejsze szczegóły, łącznie z numerem buta
Benedicta. Kim więc jestem? Nienormalnym człowiekiem? Wasza osobista
fangirl zgłasza się do usług. A kim właściwie jest Fangirl?
- Nic mi nie jest. Wróciłem do gry. - Co jest tą grą? [...] - Życie.
Cath
i Wren są bliźniaczkami, lecz, jak to zwykle bywa, diametralnie się do siebie
różnią. Wren jest szaloną nastolatką z mnóstwem przyjaciół. Cath natomiast to
typ samotniczki zakochanej w Simonie Snow, fikcyjnym bohaterze z książek.
Plakaty, gadżety z ukochaną postacią i komputer do tworzenia własnych opowiadań
doskonale zastępują jej ludzkich znajomych. Teraz obie trafiają do collage’u,
ale Cath ma ogromne problemy z zaklimatyzowaniem się w nowym miejscu. Jej
internetowa sława i pewność siebie nie przenoszą się na życie realne. Nie może
liczyć na wsparcie rodziny. Pojawia się Levi i Reagan. I jej matka. I problemy.
A i w życiu prywatnym zaczyna się coś zmieniać…
Z
Cath od razu nawiązałam nic porozumienia. Obie
mamy bzika na punkcie fikcyjnej postaci, możemy gadać na jej temat godzinami,
działamy prężnie w fandomie i piszemy fanfiki. Jednocześnie obie w prawdziwym życiu jesteśmy raczej
nieśmiałe i nie czujemy potrzeby chodzenia na imprezy, picia piwa, czy
otaczania się wianuszkiem chichoczących przyjaciółeczek. Obie denerwujemy się, że inne obowiązki odciągają nas od tego, co
kochamy. Momentami byłam wręcz przerażona, że jesteśmy do siebie aż tak
podobne. Tak, jakby Rainbow Rowell pisała o mnie, zmieniając tylko drobne
fakty. Dziwne uczucie… Czasami miałam też wrażenie, że inni bohaterowie z
Fangirl są częścią mnie. Wiązało mnie co nieco z Levim, a nawet z ojcem Cath
zajmującym się reklamą i zasypanym mnóstwem karteczek z pomysłami. Tak właśnie
wygląda mój pokój. Tak wygląda moje
życie.
Oprócz
naszej głównej bohaterki, Cath, ważną rolę odgrywa wyżej wspomniany Levi. To
taki cudowny, uśmiechnięty i, nie boję się tego powiedzieć, wymarzony chłopak. Taki, któremu nie
tylko jedno w głowie, który się Tobą interesuje, dba o ciebie, którego ciekawi
wszystko to, co robisz. Czy tacy chłopcy istnieją?
Cała ta sytuacja jest zbyt gwałtogenna.
Bardzo
ciekawy wydał mi się również zabieg
związany z Simonem Snow, bohaterem uwielbianym przez naszą Cath i setki
innych czytelników i widzów, główną częścią książek o młodym czarodzieju
walczącym z Szaroburem. Autorka sprytnie poprzetykała fabułę Fangirl
fragmentami rozdziałów i opowiadań o tej postaci w ten sposób, że zawsze
wiązały się z aktualną sytuacją naszej Cather – choć nie zawsze było to
widoczne na pierwszy rzut oka. To tak, jakbyśmy czytali w tym samym czasie dwie
takie same, a zarazem zupełnie inne historie. Inne fabularnie, a identyczne
emocjonalnie.
Czasem
jednak nie mogłam nadążyć, szczególnie, jeśli chodzi o dialogi. Postacie ze
sobą rozmawiały, zmieniały temat, śmiały się lub obrażały, a ja nie wiedziałam
– dlaczego? Być może autorce kłębiły się różnorodne myśli i chciała je jak
najszybciej zapisać, co nie zawsze wychodziło składnie. Istnieje jeszcze druga
możliwość – że książka przepełniona jest dwuznacznościami i grami słownymi czy
związkami frazeologicznymi, a nasz język dość różni się od angielskiego.
Tłumaczom może nie udało się do końca przenieść tych skomplikowanych wyrażeń na
nasz rodzimy język. A może ja po prostu byłam nie dość skupiona i nie załapałam
sensu niektórych dialogów?
Ogarniasz świat, niczego się nie boisz. Ja za to boję się wszystkiego. I jestem szurnięta. Może nawet myślisz, że jestem szurnięta tylko odrobinę, ale to dlatego, że pokazuję ludziom zaledwie wierzchołek góry lodowej mojego szurnięcia. Pod powierzchnią lekkiego szurnięcia i niedostosowania społecznego jestem całkowitą porażką.
Nawet
nie zauważyłam kiedy, a powieść o nastolatce piszącej fanfiki przeszła
metamorfozę. Poznajemy bliżej jej tajemnice, jej osobowość i psychikę. Okazuje
się, że w powieść zaczyna wkraczać życie prywatne Cath, które do kolorowych nie
należy. I tu pojawia się tematyka życiowych wyborów, tragedii, fragmentów,
które możemy przełożyć na nasz własny
los nawet, jeśli nie należymy do żadnego fandomu. I ta wesoła, przyjemna
lektura zaczęła stopniowo odkrywać swoje drugie
dno, morały i przesłania. Zaczęła opowiadać o nieśmiałości, nieszczęśliwej
miłości, niezrozumieniu, zaufaniu, rodzinie, pracy i wręcz niezdrowej
kreatywności. O ludzkiej psychice, siostrzanych relacjach, wykorzystywaniu,
popełnianiu błędów oraz radzeniu sobie z niewłaściwie podjętymi decyzjami. A
także o pisaniu i strachu przed tworzeniem, różnicy emocjonalnej, jaką może
odczuć twórca opowiadaniach fanowskich, a autor bestsellera.
Co
więcej, już dawno żadna książka nie stała mi się tak bliska. Dawno z żadną
bohaterką nie utożsamiłam się do tego stopnia – a to miało ogromny wpływ na to,
jak tę lekturę odebrałam.
Mam wielki szacunek do twoich rąk. Podoba mi się to, w jaki sposób przyczepione są do reszty twojego ciała.
Nie jestem w
stanie ocenić tej książki w pełni obiektywnie. Dlaczego? Bo jest o mnie. Momentami czułam się, jakby
Rainbow Rowell mnie znała. Jakby pochowała kamery – w moim pokoju, w moim
umyśle – i stworzyła Cath. Cath, która
jest mną. Cath, którą jestem ja. Cath, która żyje jak ja, myśli jak ja i
czuje się jak ja. A nie wypada mi przecież oceniać własnego życia.
Śmiało
mogę polecić Fangirl tym, którzy są fangirl lub fanboy czegokolwiek i tym,
którzy do żadnego fandomu nie należą, a chcieliby zrozumieć swoich lekko
ześwirowanych znajomych. Ale też tym, dla których fanfiction jest mało ważne, a
najzwyczajniej mają ochotę na opowieść o nastolatce z problemami rodzinnymi,
szkolnymi i miłosnymi.
Za możliwość przeczytania
Fangirl serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte
Fangirl
Rainbow Rowell
Wydawnictwo Otwarte
Moondrive
Tł. Magdalena Zielińska
464 strony
Data wydania: 29.07.2015r.
Książka, z którą się utożsamiam - Fangirl [PRZED PREMIERĄ]
Reviewed by Unknown
on
wtorek, lipca 28, 2015
Rating: